niedziela, 13 czerwca 2010

Z pamiętnika... Stalkera: Burer w Prypeci

dla lepszych ulepszeń sprzętu były potrzebne narzędzia do kalibracji. Kardan i Azot mówili, że nimi mogą dokonać cudów z moją bronią. Jeden ze Stalkerów obozu w Prypeci powiedział, żebym zwiedził starą stację obsługi. Zadanie nie było proste, gdyż trzeba było się przedzierać przez okolice, w którym pełno żołnierzy pieprzonego Monolithu. Większą niespodzianką był burer, który można rzec pilnował wspomnianych narzędzi. Po 5 sekundach walki nie miałem karabinu maszynowego a po minucie strzelby. Na szczęście stary dobry sposób, czyli nóż nie zawiódł. Uff udało się. W drodze powrotnej wpadłem jednak w pułapkę Monolithu, z której ledwo (ranny) się wydostałem. Będąc w pobliżu bazy stwierdziłem, że może i w Prypeci nie ma tylu mutantów, ale kłębowisko martwych budynków i atmosfery śmierci bardziej przytłacza niż Janów czy Zaton...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz